archiwum wolności

O geologii, przyrodolecznictwie, zielarstwie i turystyce w Karpatach

Gdy myślimy o Karpatach, to jednym z pierwszych skojarzeń jest różnorodność biologiczna. To monumentalne góry oszałamiające swoim pięknem i ilością gatunków zwierząt, roślin. To skarby na powierzchni, ale i ukryte głęboko, głęboko pod ziemią. To niezwykłe bogactwo naturalnie stworzyło aktywności, o których była czwarta konferencja Przemyskiego Towarzystwa Kulturalnego  z cyklu „Wydarzenia i ludzie XIX i XX wieku – Przemyśl, Ziemia Przemyska i Podkarpacie w Europie Karpat”, która odbyła się w pobliżu zapierającej dech Soliny – Myczkowcach. Prelegenci dzielili się ciekawostkami z dziedziny geologii, mówili o pionierach turystyki, uzdrowiskach, ludowych wierzeniach, ziołolecznictwie, kuchni jarskiej.

Gospodarz spotkania, prezes PTK Marek Kuchciński, który sam „za komuny” uprawiał zioła i ekowarzywa, m.in. spryskując pomidory rozcieńczonym mlekiem, podkreślał, że łączenie tak wielu tematów z pewnością przyniesie pozytywny efekt, bowiem jeden wynika z drugiego, a wspólnie tworzą ważny zbiór bioróżnorodności przyrodniczej, kulturowej i geologicznej Karpat. Według Kuchcińskiego niezwykłe walory przyrodnicze Karpat powinny być podstawą rozwoju uzdrowisk. Przypomniał również, że w Polsce jest ok. 45 gmin uzdrowiskowych, a w obszarach górskich – kilkanaście. Można śmiało założyć, że mogłoby być ich trzy razy więcej. Tym bardziej że mamy przedwojenne tradycje.

Prelekcje wygłosili:

prof. dr hab. Mariusz Orion Jędrysek

dr hab. Leszek Jankowski

dr Dariusz Dyląg

dr Bernadetta Bienia

mgr Natalia Tarkowska

Prof. Mariusz Orion Jędrysek wycieczkę po Karpatach rozpoczął od podróży miliony lat wstecz, kiedy formowały się dzisiejsze struktury globu. Według profesora Karpaty, będące kolebką całego przemysłu naftowego świata, mają ogromny potencjał na wydobycie surowców energetycznych – ok. 2 bln m3 gazu (w naszej części), co wystarczyłoby na co najmniej sto lat naszych potrzeb. Bogactwo złóż to jednak nie tylko ropa czy gaz. Karpaty to również wielkie zasoby, żwirów, piasków, wód termalnych, co daje wielkie szanse na rozwój uzdrowisk. Również geolog, dr hab. Leszek Jankowski mówił m.in. o różnorodności morfologicznej, potencjale geoturystycznym Karpat i o tym, jak „zachowują” się skały. Ciekawostką przedstawioną przez dra Jankowskiego są występujące w Karpatach złoża… bursztynu.

Spod ziemi wznieśliśmy się na szczyty, gdyż dr Dariusz Dyląg przybliżył słuchaczom historię karpackiej turystyki. Goście mogli zobaczyć zapiski florystyczne wędrowców, fragmenty dawnych gazet, grafiki, fotografie wędrujących po górach kobiet w długich eleganckich sukniach, dokumenty prawne, a także mniej „poważne”, jak choćby instrukcja wykonania plecaka.

Dr Bernadetta Bienia swój wykład poświęciła dobroczynnym właściwościom ziół –  leki, przyprawy, olejki eteryczne –  a wprowadziła do niego cytatem z Księgi Psalmów: „Każesz rosnąc trawie dla bydła i ziołom, by człowiekowi służyły”.  W dawnych czasach trudny teren górski izolował od lekarzy, co skłaniało tubylców do zbierania ziół – na łąkach,  głęboko w lesie, ale także uprawianych we własnych ogródkach. Podręczna apteczka składała się właśnie z ziół, a wykorzystywano także rośliny dziś uznawane za chwasty. Co ciekawe, nie każdy mógł je zbierać. Mężczyznom nie wolno było tego robić, a kobiety, którym przypisywano cechy demoniczne, musiały być w określonym wieku. Szeptuchy preferowały zioła rosnące przy miedzach, płotach, przydrożnych kapliczkach. Bywało, że zioła święcono i czczono Matkę Boską Zielną, tak więc dawne wierzenia, gusła i zabobony przeplatały się z wiarą katolicką.

– Odeszliśmy od natury, ale małymi kroczkami wracamy i powinniśmy wracać. To jest nasze dziedzictwo  – podsumowała wykład dr Bienia.

Natalia Tarkowska nawiązała do daty konferencji – daty symbolu – 17 września 1939 roku, gdy do Polski wkroczyły sowieckie wojska, w lecznicy dra Apolinarego Tarnawskiego w Kosowie Huculskim zakwaterowano bowiem Ministerstwo Spraw Wojskowych z naczelnym wodzem Sił Zbrojnych Edwardem Rydzem-Śmigłym. Historia kliniki jest niezwykła, a wykład z racji krótkiego czasu pozostawił niedosyt. Czy można łączyć przyrodolecznictwo z patriotyzmem? Ideą Tarnawskiego było uzdrowienie zmęczonego zaborami narodu. W tym arcypolskim zaścianku bywali ojcowie niepodległości: Roman Dmowski, Ignacy Daszyński czy Wojciech Korfanty. W dolinie rzeki Rybnicy unosił się niezwykły mikroklimat, wspierający lecznicze, czasem niekonwencjonalne,  metody dra Tarnawskiego. Pionier przyrodolecznictwa uważał je za wybawienie od nędzy ludzkiej. Uważał, że cywilizacja zniszczyła człowieka. Trzeba się zatrzymać, by na nowo odzyskać utracone instynkty, a także – niepodległość. Jego metoda, dla wielu szokująca, a nawet oburzająca – budzące dźwięki gongów, slalomy pomiędzy drzewami  i bose biegi po rosie – czerpała z ruchu i darów natury.

text, fot. MO

Oprócz prelekcji dla członków i sympatyków Przemyskiego Towarzystwa Kulturalnego, przy okazji pobytu w Bieszczadach, zorganizowaliśmy zwiedzanie Zapory w Solinie oraz Ogrodu Biblijnego w Myczkowcach.

Naszym Gospodarzom tj. wójtowi  Gminy Solina Panu Adamowi  Piątkowskiemu oraz  Sołectwu Myczkowiec uprzejmie dziękujemy za gościnę.

Sesja czwarta, tak jaki i trzy poprzednie, mogły odbyć się dzięki dofinansowaniu Województwa Podkarpackiego, a także dzięki sponsorowi ORLEN OIL. Dziękujemy!